www.vampirates.fora.pl

Diana River

Wysoki klif,o który rozbijają się spienione fale.
...........................................................................................................Staneła nad klifem.Wiedziała co ma nastapić.Nie protestowała.Nie miała juz siły by walczyć o cokolwiek.Spojrzała pustymi oczyma na wzburzone może.Wiatr targał jej płaszczem łopocząc.Fale rozbijały się o skały z głosnymi rykami.Była taka zmeczona,bezwolna.Czuła,że leci.Skoczyła?Chyba tak.Zimna toń wzburzonego morza spowiła jej postać.Miotana w tą i z powrotem czuła jak woda dostaje się do jej płuc.Gdyby nawet chciała walczyć nie wiedziała już gdzie jest dół a gdzie góra.Poczuła ból przeszywający jej plecy.W ostatnich przeblyskach świadomości pomyślała.
Więc tak to sie konczy... jej cialo zaczęlo opadac na dno.

Moderator przygód

CZyjaś dłoń szarpnęła cię i wyciągnęła na brzeg Razz

Diana River

Umarłam? pomyslała Chyba nie skoro mam świdomość. zaczerpnęla nagle powietrza.Życiodajny tlen napełnił jej płuca.Czuła się okropnie.Wszystko ja bolało.Paliło.

Moderator przygód

Poczułaś czyjąś dłoń na ramieniu. Spojrzałaś w górę... Na swojego ojca XD

Diana River

Otworzyła szeroko oczy.
To nie mozliwe! pomyślała.Strzasnęła jego dłoń z ramienia.spróbowała wstać,lecz pozałowała tego gdy jej plecy przeszył okropny ból.Jęknęła a jej oczy napełniły sie łzami.
-Mogłes pozwolić mu by mnie zabił,mogłam utonąć.Po co mnie ratowałeś?!-wykrzyknęła zła,asmutna.Czuła sie zagubiona.Targały nia mnieszane uczucia.Nienawiść,ulga.
Wstała pomimo bólu.Omineła ojca.Czuła,że dzieje się coś złego.Musiała tam isć,ale gdzie?

Connor Tempest

Ojceic skoczył na głókę z klifu i zniknął

Any

Stanęłam na szczycie i spojrzałam w dół. Wyjęłam z kieszeni kartkę i podarłam ją. Rzuciłam ją w dół i patrzyłam jak strzępy kartki tańczą w powietrzu. Westchnęłam i usiadłam. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w szum fal.
Sergio... Czasy gdy byłam sobą minęły... I tym razem się nie zmienię, pomyślałam i wstałam. Spojrzałam na ocean i zamknęłam w sobie uczucia. Splątałam ramiona na piersi i zmrużyłam oczy.

Any

Westchnęłam i zaczęłam schodzić.
"zt"

Bonsai Abhorsen

<podeszła na skraj klifu>
<popatrzyła w dół>
<zmarszczyła nos>
<nawet podczas ciemnej nocy dostrzegła sylwetkę statku wpływającego do portu>