www.vampirates.fora.pl

Connor Tempest

Galopowałem przez wzgórza. W pewnym momencie zatrzymałem się czekając na Any i Jima...

Any

Jechałam spokojnie stepa gładząc końską szyję prawą dłonią.
- Gdzie chcesz się zatrzymać na dzień? - zapytałam chłodno.

Connor Tempest

- Tu... - Powiedziałem. Wskazywałem palcem niewielki zagajnik. Dobra ochrona od śniegu...

Any

Wjechałam tak i zsiadłam z konia.
- Rozpal ognisko ja za chwilę wrócę.

Connor Tempest

- Dobra... - Powiedziałem. Nazbierałem drewna. Przystawiłem dłoń do paleniska... Buchnął ognień...

Any

Zniknęłam między drzewami. Sid spojrzał na mnie.
- Zapoluj maluchu - powiedziałam do niego - I przynieś coś dla nas.
Chciałam przeskoczyć nad zwalonym pniem, ale ręka mi się wykręciła.
- Szlag - mruknęłam i patrzyłam jak ręka szybko mi puchnie i robi się sina. Wróciłam do Connora.

Connor Tempest

Spojrzałem na nią
- Masz coś na skręcenia?

Tirnen

Galopowałem po śladach kopyt, zacierając kopytami mojego konia te za sobą. Mało brakowało, a minąłbym miejsce ich postoju. Zatrzymałem konia w miejscu. Koń zarżał.

Any

- Na dnie torby - mruknęłam - Jest mała butelka z niebieskim płynem obok bandaża. Wyjmij to.

Connor Tempest

NIe widziałem Tirnena. Zacząłem gzrebac w jej torbie. Jakieś śpiwory, zawiniątko... Zaraz! Zawiniątko? Otworzyłęm je niewidocznie. Jedno spojrzenie wystarxczyło żebym zobaczył co to. Any byłą palladynem. Maska paladynów. Trudno. W nocy ją zabije. Decyzja byłą szybka. Podałem jej flakonik...

Any

Wypiłam zawartość butelki jednym haustem. Potem owinęłam sobie nadgarstek bandażem.
- Chyba jest złamana - mruknęłam. - Ktoś tam jest.
Zerwałam się z miejsca wyjmując sztylet.
- Jezu, Nen nie strasz mnie - mruknęłam i znów usiadłam.

Connor Tempest

Spojrzałem na Any kiedy się tylko odwróciła bez słowa. Równie dobrze ona mogła mnie pierwszy raz zabic....

Tirnen

- Nie mogliście zaczekać!? - zapytałem, niemalże krzycząc - Pół godziny?

Any

- JAk widać nie - furknęłam i wyjęłam z torby śpiwór z kocem. Bez słowa położyłam się koło ogniska nie wypuszczając z dłoni sztyletu.

Connor Tempest

Położyłem śpiwór obok śpiwora Amy. Schowałem pod niegoo rapier. To będzie jedno, szybkie, precyzyjne cięcie...

Any

Byłam padnięta.
- Kto trzyma straż? - zapytałam.
Sid radośnie podbiegł do mnie z dwoma jajkami w pysku. Jedno radośnie położył koło mnie drugie sam zaczął jeść. Uśmiechnęłam się.
- Dzięki Sid.

Tirnen

Westcnąłem i usiadłem przy ognisku, wyjmując jabłko z torby. Zacząłem je jeść.

Connor Tempest

- Ja... - Powiedziałem od razu siadając w cieniu drzewa... - Z resztą w tych górach nieiwele jest światłą dnia

Any

Spojrzałam jeszcze raz na niego po czym zasnęłam.

Tirnen

- Ja też chwilę posiedzę. - spojrzałem na Connora

Connor Tempest

Przeklnąłęm w myślach. Trudno. Jego też...

Tirnen

Zjadłem jabłko i wyrzuciłem ogryzek w krzaki. Z nudów wyciągnąłem drugie i zacząłem je jeść.
- Co zamierzasz zrobić? - zapytałem, ogryzając owoc - Tam, gdzie idziemy.

Connor Tempest

NIe odpowiedziałęm. Powoli zacząłęm wyciągac rapier z pod śpiwora

Tirnen

Wstałem, wyciągnąłem śpiwór i rozłożyłem go po drugiej stronie Any.