www.vampirates.fora.pl

Any

Wielkie pole z setką koni. Pole jest usiane jabłonkami i gruszami.

_____
Weszłam do stadniny razem z Connorem.
- Mogę zostawić tu zwierzęta? - zapytałam.
- Oczywiście - odparł młody chłopak.
Pogłaskałam Dragona i fenka za uchem a oni podeszli do chłopaka.
- Husky to dragon a fenek nie ma imienia - mruknęłam. - I chcielibyśmy konie kupić.
- Proszę się rozejrzeć - powiedział chłopak wskazując na pole.
Przez chwilę chciałam kupić czarnego konia, ale wtedy zobaczyłam innego uwiązanego do mocnego drzewa. Podeszłam do niego przechylając głowę i mrużąc oczy. Był szarej maści z białą grzywą.
- Biorę tego - powiedziałam.
- Nie radzę ten koń jest bardzo narwany.
- Niewątpliwie.
Podeszłam do niego pewnie i wyciągnęłam dłoń. Koń nic nie zrobił. Położyłam mu dłoń na grzbiecie i usiadła na nim. Przez chwilę koń się wierzgał, ale po chwili się uspokoił. Nachyliłam mu się do ucha i szepnęłam:
- Gurth.
Zapłaciłam chłopakowi. Osiodłałam konia i wzięłam uzdę do rąk.
- Conn a ty jakiego weźmiesz? - zapytałam.

Connor Tempest

Stałem urzeczony jednym jedynym koniem. Podszedłem do niego i przejechałem palecem po jego łbie '' rysując '' jakiś znak. Ten parsknął...
- Biorę tego. No i siodło i całą resztę. Powiedziałęm. Chłopak podał zestaw. Wręczyłem mu garśc monet, wskoczyłęm na konia. Jim szceknął. Zpiąłem wierzchowca...
- Za mną! - Krzyknąłęm do Any
*ZT*

Tirnen

Domyśliłem się, że musieli tu być. Kurde, nie mogli zaczekać?
- Jest możliwość wypożyczenia konia? - zapytałem stajennego
- Jest - odpowiedział chłopak
- Dobra, biorę tego.
Wcisnąłem chłopakowi garść monet, nie przeliczając ich, wziąłem siodło i inne bajery (xD), założyłem je i wsiadłem na konia. Odjechałem po śladach kopyt.

Bonsai Abhorsen

<weszła do stajni i skierowała się do białego konia>
<koń zarżał na jej widok>
Spokojnie przyjacielu. Chyba mnie jeszcze nie zapomniałeś?
<wtuliła się w szyje konia>

Any

Weszłam na pole i usiadłam pod gruszą. Zacisnęłam oczy i bezwiednie zaczęłam wyrywać trawę. Po chwili wstałam i podeszłam do Gurtha, który jakimś cudem znów się znalazł w stadninie. Wsiadłam na niego, a on od razu przeszedł w galop. Zmrużyłam oczy.