www.vampirates.fora.pl

Bonsai Abhorsen

- Ale ja powoli zaczynam się o nią bać. Jest coraz to dziwniejsza.
Kręci głową.

Bonsai Abhorsen

Wyszedł z domu. Kiedy? Jak? Bała się o niego. Teraz jak straciła pamięć był bez bronny. A z drugiej strony jeśli przydarzyło by się coś co sprawiło, że jego wspomnienia by wróciły?
Z takimi myślami biegła przez plażę. To było już kolejne miejsce, które odwiedziła tej nocy.
Wtem nagle z daleka ujrzała jego sylwetkę. Z kimś rozmawiał. nie widziała jednak kto to był. Puściła się biegiem w jego kierunku. Jednak jedna z jej nóg ugrzęzła w sieciach i straciła równowagę. Krzyknęła i zamknęła oczy czekając na bolesne spotkanie z ziemią.

Vanessa_Black

-Coś słyszałam, jakby ktoś się wywalił. Słyszałeś?
-Coś słyszałem ale spokojnie jestem przy tobie to jak co to cię uratuję!
Nie słuchałam do końca, pobiegłam w kierunku, z którego dobiegł dźwięk. Jak byłam już bliżej dostrzegłam Bon.
-A co ty tu robisz?

Bonsai Abhorsen

Wyrżnęła twarzą w piasek. Przekręciła sie na plecy. Zamknęła oczy aby piasek do nich nie wpadł. Usłyszała czyjś głos i od razu poznała Van.
- Leże a co mam robi?- mruknęła siadając i otrzepując twarz z piasku.

Vanessa_Black

-Niewiem co? Może sięztęskniłaś za mnąlub za .. no wiem może .... Mickiem?

Bonsai Abhorsen

Rzuciła jej mordercze spojrzenie.
- Raczej myślę o czymś o czym ty chyba zapomniałaś.- powiedziała cicho tak aby niczego nie usłyszał nadchodzący chłopak jednak aby ona wszystko usłyszała.

Vanessa_Black

-O niczym nie zapomniałam. Staram się "żyć" normalnie pomimo tego.

Bonsai Abhorsen

- Dobra koniec tematu. Pomóż mi wstać.
- Bon to ty?- spytał zdziwiony Micke, który właśnie przyszedł

Diana River

Znalazła sie na plaży.
Starała się poukładać myśli w głowie.
Wszystko się poplątało, pogmatwało.
Nic już nie było pewne ani zrozumiałe. Bawiła się płomieniem przerzucając go z ręki do ręki.
Ujrzała Bonsai i Van oraz kogoć jeszcze.
-Witajcie.- odezwała się, gdy znalazła się dostatecznie blisko.
Mówiła cicho... Z niepewnością. Zamknęła dłoń gasząc płomyczek o lekko błękitnej poświacie....

Bonsai Abhorsen

Obróciła się w stronę Diany i uśmiech zawitał na jej twarzy.
-Diana! Jak miło Cie widzieć!

Vanessa_Black

-Witaj Diana! Dawno Cie nie było widać. Coś ty porabiała przez tyle czasu?

Bonsai Abhorsen

Chrząknęła i przeciągnęła się.
- Wybaczcie ja już muszę iść.
Podeszła do Van i wyszeptała jej na ucho.
- Tylko nei rozrabiajcie.
Uśmiechnęła się do neij szatańsko i wyszła z plazy

Diana River

-Trochę się działo przez ten czas, i to nie ze wszzytkiego jestem dumna.- odparła i uśmiechnęła się również.
-Do zobaczenia Bon.- pożegnała dziewczynę.
-A co u ciebie Van?-zapytała

Vanessa_Black

-No cóż u mnie to nic ciekawego się nie działo. Odkąd wróciła Bon częściej wychodzę ze statku, bo wcześniej to jakoś dołą miałam i nie chciało mnie się nigdzie ruszać.

Mick Sheldon

Patrzył na kobiety z uśmiechem na twarzy. Jednak nagle zakręciło mu się w głowie. Jakieś obrazy przemykały mu przez głowę.
- Ja... ja już pójdę.- powiedział i lekko kołysząc się skierował się do wyjścia z plaży.

Vanessa_Black

-Mick co z tobą? Czemu musisz już iść i gdzie o tej porze?

Mick Sheldon

-Nieważne! Poprostu muszę już iść i tyle! -odpowiedział groźnym tonem głosu.

Vanessa_Black

-Ok, to idź skoro musisz-powiedziałam zmieszana niewiedząc co się dzieje.
Zostałam sama na plazy. Usiadłam na chwilę by pomyśleć co mogło mu się stać, gdy mnie olśniło. A co jeśli on... nawet nie mogłam tego wymówić. Zerwałam się z piasku i popędziłam do tawerny szukać Bon.