www.vampirates.fora.pl

Bonsai Abhorsen

Jest to statek ukryty w małej zatoczce osiadły na mieliźnie. Jest tam [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]. A także [link widoczny dla zalogowanych],[link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych].

Vanessa_Black

Weszłam do melinki i zaczęłam przeszukiwać lodówkę.

Bonsai Abhorsen

Weszła do melinki. jak dawno tu jej nie było. Popatrzyła na wnętrze. Coś zakłóciło jej tą piękna ciszę. Jakiś hałas z kuchni. Wyjęła sztylet i zakradła się do niej. Zobaczyła, ze ktoś stoi na przeciw lodówki zasłonięty jej drzwiami.
- Kto tu jest?! Wyłaź za lodówki. Mam broń!

Vanessa_Black

Poznałam Bon po głosie i wyskakując zza lodówki wrzasnęłam
-A ja mam kły i pazury i nie zawacham się ich użyć- po czym wybuchnęłam śmiechem

Bonsai Abhorsen

Odetchnęła z ulgą i zaczęła się śmiać.
- Rety już myślałam, że to jakiś złodziejaszek lub inne chulerstwo.
Odłożyła sztylet na swoje miejsce.
-Dobrze cię widzieć. A tak w ogóle to co tu robisz?

Vanessa_Black

-A przyszłam poszperać, skoro nie mogę pójść do ciebie bo jest tam Mick to nudzić się przecież nie będę. A tu zawsze jest co robić, i jest pełny asortyment.-pokazałam na barek.

Bonsai Abhorsen

- Taaa a ty się nigdy nie zmienisz? Tylko krwawa merry ci w głowie.
Zastanowiła się chwile.
- hmm jak na razie mamy spokój. Micke nie wiem czemu ale nie zawiadomił łowców. Więc jakoś to będzie.
Uśmiechnęła się chytrze pod nosem.
- Ale przestańmy mówić o nie przyjemnych rzeczach. Tym razem cię pokonam. Kto ostatni przy konsoli ten gacie starego pirata.
Powiedziała i rzuciła się biegiem do salonu.

Vanessa_Black

Zanim sięzorientowałam Bon była jużw połowie drogi ale pobiegłam za nią. Kiedy dobiegłam zwaliłam ją z fotela i zaczęła mrzucać w niąpoduszkami, które znalazłąm na fotelu.

Bonsai Abhorsen

-Osz ty!
Wstała z podłogi łapiąc jedna z poduszek, które w nią trafiły i zaczęła nią obkładać Van.

Vanessa_Black

-Ty we mnie?- Wczołgałam się za sofę i rzucałam w Bon z bezpiecznej odległości(na ogół).

Bonsai Abhorsen

- Biała flaga! Biała flaga! Poddaje się!
Powiedziała zrezygnowana i dorwała konsole.
- To co? Piłkarzyki czy piraci?

Vanessa_Black

-Piłkarzyki, piratów to mamy na codzień w realu.- Wskoczyłam na fotel obok Bon i zanurzyłam się w grze.

Bonsai Abhorsen

- Tym razem to ja cię pokonam.- mruknęła cicho pod nosem jednak tak aby ta usłyszała. Uśmiechnęła się przebiegle i zaczęła manewrować jednym z jej piłkarzy.

Vanessa_Black

-To nie fair, on jest mój, jakim cudem ty nim sterujesz??

Bonsai Abhorsen

- Ma się swoje sposoby. Już ci go oddaje tylko niech strzeli samobója. Łiiii gooool!!!!

Vanessa_Black

-O ty, to się nazywa oszustwo!

Bonsai Abhorsen

- Wiem.- uśmiechnęła się przebiegle. Nie zauważyła jednak, że Van to wykorzystała szybko zabierając jej piłkę i trafiając w jej bramką.- Ty, Ty, Ty...

Vanessa_Black

- I szanse znowu sięwyrównują. No to pauza, chcesz cośdo picia?

Bonsai Abhorsen

- Oczywiście. A co jest? Mam nadzieje, że ktoś dbał o melinkę pod moją nieobecność i nie została zapuszczona.

Vanessa_Black

-Jak zwykle pełne wyposażenie. No to co podać?

Bonsai Abhorsen

- Ach stara Bon pewnie by powiedziała rum. Ale nowa.... hmm wiesz jak to mówią, ponoć nie których rzeczy w człowieku nie da sie zmienić więc RUM! I tak się zastanawiam po co ta moja bezsensowna gadka o niczym ale dobrze.

Vanessa_Black

-No dobra a więc dwa razy rum już szykuję.-nalałam rumu do szklanek i zaczęłyśmy znowu grać.

Bonsai Abhorsen

Po kolejnej wygranej Van i rozpaczy Bon zaczęły opróżniać drugą butelkę. Jednak tym razem Bon w porównaniu do Van miała trochę bardziej twardą głowę.
- Powiesz mi jak się ty miałaś przez ostatni rok?- powiedziała sącząc rum z kieliszka.

Vanessa_Black

-No cóż wynudziłam się niesamowicie a pozatym to zbyt dużo sięnie działo. Standardowo pływałam na nokturnie i starałam się nie podpaść zbyt wielu osobą.

Bonsai Abhorsen

Wybuchnęła śmiechem.
- Starałaś się? Przecież to twoje ulubione zajęcie! Ty a co się dokładnie dzieje z Conoszem i Dianą? Gubię się już...
Pokręciła głową z rezygnacją.