www.vampirates.fora.pl

Rosalie

- D-Dobrze. - rozkazujacy ton jej glosu troche mnie sploszyl. Zamknelam oczy pewna, ze nie bede w stanie zasnac, jednak od razu... odplynelam...

Any

Po kilku minutach, gdy się pozbierałam usiadłam przy biurku. Otworzyłam mały czarny zeszycik i otworzyłam na zaznaczonej stronie.
Kolejny szatan, pomyślałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Ojciec wiedział, że najbardziej lubię szatany i to ich było najwięcej w tej książeczce.
2 3 5 7 10 14 20 29...
Sięgnęłam po czystą kartkę i po chwili zastanowienia zaczęłam notować: 2+3= 5... 5+3 = 8-1= 7+5= 12 -2= 10...
Banał, pomyślałam z zadowoleniem i za liczbą 29 napisałam 43.
Tylko co ma piernik do wiatraka? Po cholerę tutaj jest tyle tych Szatanów...
Przekręciłam kartkę i zagłębiłam się w kolejnej zagadce.
I tak minęła mi cała noc...

Rosalie

Obudzilam sie rano i spostrzeglam Any z glowa na biurku. Poczulam sie winna, zabralam jej lozko i musiala spedzic noc w niewygodnej pozycji. Podeszlam do niej z zamiarem obudzenia i spostrzeglam maly zeszyt.
- Zagadki, heh... - powiedzialam cicho, bardziej do siebie, niz do kogokolwiek innego. Zblizylam usta do jej ucha i z iscie demonicznym usmiechem, delikatnym, melodyjnym glosem zaczelam procedure wybudzania - Any... obudz sie...

Any

Sen
To dziś. Szybko wybiegłam z przestronnego pokoiku i skierowałam się do sypialni rodziców. Ale ich tam nie było. Na poduszce taty leżała mała karteczka z napisem "Ogród"... Znalazłam się w ogrodzie. Znalazłam tam upragnioną lalkę i rower. Ale rodziców nigdzie nie było. Wtedy pojawił się dwu metrowy żul i powoli do mnie podchodził ze słoiczkiem "Kamisa" w ręce i powiedział.
- Any...
Koniec snu
Obudziłam się. Spojrzałam zdezorientowana na Rose.
- O hej - powiedziałam i usiadłam prosto przecierając oczy - To już dzień?

Rosalie

- Tak, 'ociaż można tego nie zauważić. - usmiechnelam sie i odsunelam - Idziemy do tego sklepu? Ko'am zakupy! <mina zadowolonego kotka>

Any

- Tak - powiedziałam i wstałam. Sid wbiegł mi po ręce na ramiona i się wygodnie usadowił a Dragon z zazdrością skakał na mnie.
- Nie piesku - powiedziałam - Ty musisz zostać.
Zamknęłam zeszycik i schowałam go do kieszeni.
- Chodźmy...

Diana River

Zapukała.
-An jesteś?!

Any

- Tak wejdź - powiedziałam -Miałyśmy iść na zakupy, ale doszłam do wniosku, że mi się nie chce. Zakupy nie dla mnie. Ale za to na plażę z chęcią pójdę.
Spojrzałam na Rose:
- Może wracając coś ci do ubrania nabędę, więc lepiej zostań. No chyba, że założysz spodnie. Diana, idziesz ze mną?
Wzięłam Sida z powrotem na ręce i bez słowa wyszłam. Tym razem Dragon i Sergio też ze mną poszli.

Diana River

Ruszyła z nią kręcąc głową.

Any

Otworzyłam drzwi kopnięciem i polozylam nieprzytomną Dianę na łóżku. Nalałam wody do szklanki i zapaliłam świece. Następnie usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać w dzienniku. W końcu zmorzył mnie sen i moja głowa opadła ciężko na biurko tuż koło dziennika.

Diana River

Obudziła się.Rozejrzała się po pomieszczeniu.Zgadła,że jest w kajucie An.Wstała.Zobaczyła jak śpi .podeszła i zobaczyła kajet.Otworzyła go trafiła na świeży wpis/
Blizna?zdziwiła sie.Odłożyła zeszyt i patrzyła na śpiącą.

Any

Obudził mnie tępy ból. Byłam w pełni świadoma i przez chwilę zastanawiałam się czy nie przejść na łóżko, ale doszłam do wniosku, że nie mam siły mi się nie chcę. Więc pogrążyłam się w pół śnie.

Diana River

Siedziała patrząc na przyjaciółkę.Zastanawiała się co to za blizna.

Any

Jęknęłam i się obudziłam. Postanowiłam otworzyć oczy. Zobaczyłam Dianę.
- Lepiej się czujesz? - stęknęłam i usiadłam. Bolał mnie cały kręgosłup. To była już druga noc, którą spędziłam przy biurku a nie w łóżku.

Diana River

-O co chodzi z tą blizną?-zapytała bez wstępów

Any

- Co? - zapytałam zdziwiona i mój wzrok padł na zeszyt leżący na biurku. Westchnęłam.
Czytałaś? - zapytałam choć znałam odpowiedź - Nieważne Di. To moja sprawa i nie powinna cię obchodzić. Wstałam:
- Di nie wiem jak ty, ale dawno nie piłam rumu - powiedziałam raźno - Nie wiem jak ty, lae ja idę do tawerny.
Wzięłam Sida na ręce, Sergia na ramię a Dragona na smycz.
Wyszłam.

Diana River

Westchnęła i wyszła.
"zt"

Any

Weszłam do kajuty. Sida położyłam na łóżku, Sergio usiadł na poduszce a Dragon w nogach łóżka.
- Ah, łóżko - zaśmiałam się - Zgłodnieliście?
Nasypałam Dragonowi suchej karmy do miski a Sergiowi ptasie jedzenie. Usiadłam na łóżku.
- Dragon maluchu - powiedziałam - Jesteś bardziej podobny do wilka niż by się zdawało.
Po chwili namysłu usiadłam przy biurku i zaczęłam szkicować Sida.

Tirnen

Wszedłem.
- Nie przeszkadzam? - zapytałem

Any

- O cześć - powiedziałam. Nie odwróciłam się, poznałam po głosie - Nie, nie przeszkadzasz.
Po chwili, odłożyłam ołówek i spojrzałam na chłopaka.
- siadaj - wskazałam łóżko - Chcesz pić? Sorry, ale mam tylko wodę.
Wstałam i wyjęłam szklankę i butelkę wody. Podałam chłopakowi.

Tirnen

- Dzięki. Z tych bezalkoholowych, to piję tylko wodę. - powiedziałem z uśmiechem - A Tobie to nie chce się przypadkiem spać? Tyle czasu bez snu...

Any

- Chce - powiedziałam szczerze - Ale jak mam gościa - uśmiechnęłam się - Tylko mi stąd nie wychodź teraz bo ci krzywdę zrobię.

Tirnen

- Dobra, skoro nie mogę wyjść pod grożbą śmierci... Wiem! Ty śpij, a ja tu sobie posiedzę xD

Any

- Niee... Bo to niekulturalne - uśmiechnęłam się i ziewnęłam. A po chwili niezauważalnie zacisnęłam palce na prawym przedramieniu.
Diana mnie zabije, pomyślałam.

Tirnen

(niezauważalnie, ta, jasne xD)

- Coś się stało? - zapytałem z troską - Tylko bez oszukiwania, cenię szczerość.